WSZYSTKO JEST MOŻLIWE

Jeden korali, drugi, trzeci….. Kamień o nieregularnej bryle w niespotykanym kolorze turkusu. Ciekawe gdzie został znaleziony?

Włączam lampę i błysk kryształów ożywia moją wyobraźnię. Widzę piękną blondynkę w prostej czarnej sukience. A na jej dekolcie połyskuje delikatny i subtelny naszyjnik z białych kryształków. Są drobne. Nie mogą być duże, przesada nie jest wskazana. To bardzo elegancka kobieta. Biorę do ręki kryształki i tworzę w ślad za moją wyobraźnia. Łączę srebrnymi ogniwkami kryształ z kryształkiem. Przeplatam je drobnymi, srebrnymi kuleczkami. Mija godzina, dwie…. Teraz kolej na zapięcie i jeszcze króciutki łańcuszek z maleńkim kryształkiem na końcu. Będzie delikatnie spływał po szyj z tyłu głowy.

Wyłączam lampę.

Idę do kuchni – czas na wieczorne obowiązki…. Kroję chleb, robię sałatkę z tuńczykiem – taką najbardziej lubi moja córka, Zosia. Dla męża odgrzewam obiad – nie jadł nic ciepłego w ciągu dnia, nie ma na to czasu. Ja nic nie jem, jestem na diecie. Siadamy do stołu. Córka opowiada o szkole, mąż o pracy. Zaparzam herbatę i siadamy razem na kanapie. Rozmawiamy. Tadeusz, nasz kot siada mi na kolanach, łasi się, zabiega o pieszczoty.

Córka komunikuje wiadomość, która zapiera nam dech w piersiach. Jej przyjaciółka z klasy – Dorota -jest w ciąży. To już 4 miesiąc, ale ukrywała to do tej pory. Wyszło na jaw podczas badań okresowych w szkole. Afera, płacz, rozczarowanie.
Biorę do ręki telefon. Wykręcam numer do jej mamy – Hani. Nie zastanawiam się co powiem. Chcę jak najszybciej ją usłyszeć i pocieszyć. Powiedzieć, że wszystko się jakoś ułoży, choć nie wyobrażam sobie jak miałoby się ułożyć życie mojej córki, gdyby nagle okazało się, że jest ciąży. Sama nie wiem jakbym zareagowała na taką wiadomość.
Jeden sygnał, drugi, trzeci… Nie odbiera. Nie chce ze mną rozmawiać? Wstydzi się? Nie wie co powiedzieć….?

Zakładam płaszcz, zbiegam po schodach. Wsiadam do samochodu. Pada deszcz, dołująca pogoda. Domyślam się jak musi się czuć Hania ….

Podjeżdżam pod blok, spoglądam w górą na okna drugiego piętra. Świeci się w kuchni, jak zawsze. Hania pewnie siedzi przy stole z filiżanką herbaty i przełyka ją na zmianę ze łzami.
Wbiegam po schodach aby było szybciej. Docieram do drzwi, dzwonię. Jeden dzwonek, drugi, trzeci… Nikt nie otwiera. Pukam…..

Haniu, otwórz. To ja Małgosia.

Cisza….
Czekam pod drzwiami i nasłuchuję. Po dłuższej chwili drzwi otwierają się. Wchodzę do środka. Nie wiem co powiedzieć. Przytulam ją, a ona wtula się we mnie jak mała dziewczynka, którą spotkało coś strasznego. Nic nie mówimy… Siadamy w kuchni przy stole i milczymy.

Wszystko będzie dobrze, zobaczysz – zaczynam banalnie i bez specjalnego przekonania.

Tak? – pyta – A pamiętasz jak mówiłaś to samo 16 lat temu ? Też miało być wszystko dobrze… i co? Miało się ułożyć, ale się nie ułożyło. Całe życie ze wszystkim borykam się sama. Praca, dom, praca dom, a wieczorem kalkulacje – na czym zaoszczędzić, aby starczyło na książki, ubrania, szkołę… To ma być życie….? Nie tego chciałam dla Doroty. Chciałam aby miała lepsze życie niż ja.

Nic nie odpowiadam. Wiem jak jej ciężko, a teraz jeszcze to dziecko….

Co na to Dorota? – pytam.

Powiedziała tylko, że jest w ciąży. Nie wiem z kim, nie wiem co zamierza? Powiedziała mi to i wybiegła z domu. Nawet jej nie zatrzymywałam. Byłam w takim szoku, że słowa nie mogłam wykrztusić z siebie.

Może pojechała do niego…? – zapytałam

Być może… – odpowiedziała Hania.

I co teraz? – dodałam.

Nie wiem…. Mam ochotę chwycić ją i potrzasnąć z całej siły. Tylko co to da? Czasu nie cofniesz. Dziecko w drodze.

Pomogę Ci. O pieniądze się nie martw. Mam oszczędności. Pożyczę ci, oddasz kiedy będziesz mogła a jak nie będziesz mogła to nie oddasz. Nic się nie stanie. Marcin daje mi co miesiąc pieniądze na kosmetyczkę i ciuchy, ale mnie to do niczego nie jest potrzebne. Przez te lata uzbierała się niezła sumka. Teraz się cieszę, ze ich nie wydałam. Przynajmniej przeznaczę je na coś ważnego.

Hania uśmiecha się do mnie. Jej zmęczone oczy patrzą na mnie z wdzięcznością.

Co ja bym bez ciebie zrobiła?

Od czego się ma przyjaciół.

Pijemy herbatę, deszcz spływa po szybach, delikatnie uderza o parapet. Hania powoli uspokaja się.
Trzymamy się za ręce.

Spoglądam na zegar. Jest pierwsza w nocy. Ubieram się i wychodzę. Jadę w strugach deszczu. Nie chce mi się wracać do domu. Chcę pomyśleć, a jazda w nocy samochodem idealnie się do tego nadaje. Zapalam papierosa. Uwielbiam ten moment.

Jeżdżę bez celu pół godziny. Potem kieruje się do domu. Cichutko otwieram drzwi. Szybko się myję i przebieram w piżamę. Zaparzam herbatę. Idę do Zuzi. Śpi spokojnie, przykrywam ja i całuję w głowę… Patrzę na nią i myślę, co by było, gdyby to ona zaszła teraz w ciążę.

Idę do sypialni. Cicho wsuwam się pod kołdrę.

Jak ona się czuję – pyta mój mąż,

Kiepsko – odpowiadam.

Wtulam się objęcia męża. Nie mogę zasnąć. Myślę o Hani, która siedzi teraz pewnie w kuchni przy stole, pije herbatę na przemian ze łzami. Nie ma się do kogo przytulić i z kim porozmawiać. Kiedy zaszła w ciążę miała 16 lat. Ojciec dziecka wyjechał i ślad po nim zaginął. Nie chciała się z nikim związać. Uraz pozostał. Bała się znów komuś zaufać. Nie chciała krzywdzić Doroty i narażać na stres jaki spowodowałby kolejny nieudany związek.
Myślę o sobie. Mnie się udało. Jestem szczęśliwa.

Dwa lata później

Stoję przed drzwiami mieszkania na drugim piętrze. Pukam po cichu, nie chce obudzić Asi. Hania otwiera mi drzwi promiennie uśmiechnięta. Prowadzi mnie do pokoju. Stoimy nad łóżeczkiem w którym śpi słodko maleńka dziewczynka. Spoglądam na Hanię.

Dorota z Maćkiem wyjechali na trzy dni i zostawili mi małą. Kocham ją nad życie. Jest cudowna. A młodym się należy. Musza korzystać z życia….

Milczymy przez chwilę.

Miałaś rację, poukładało się…. Dziękuję.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here